czwartek, 5 lutego 2015

Na zawsze?

Czuję już w powietrzu wiosnę, choć do kalendarzowej wciąż daleko. Topniejący śnieg odsłania ziemię, brudną. Przeskakuję kałuże w swoich miętowych kaloszach, rozpryskując błoto na boki. To kolejna zima, kiedy słońce rzadko wychodzi zza chmur, chyba mi to nawet odpowiada - mam zbyt wrażliwą skórę i o wiele wrażliwsze oczy, więc gdy świeci, muszę pomykać z okularami na nosie.

Zbliżają się Walentynki - to wstrętne, komercyjne święto, którego nikt nie lubi, ale każdy liczy, że skapnie mu choćby kartka z wyrazem uczucia. "Związkowcy" już się depilują, smarują cudownymi kremami odejmującymi kilogramów, inwestują w złoto czy flakony perfum - nie ważne, że z Biedronki, ważne, że prosto z serca! Samotni w tym czasie już ostrzą brzytwy, żeby było czym się ciąć, ściągają łzawe komedie romantyczne i uparcie zapuszczają włosy na nogach - w końcu mamy równouprawnienie, więc każdy może mieć szczecinę.

Piszę dość sarkastycznie, bo jakoś nie przepadam za tym świętem. Uważam, że jest przerysowane, tak samo jak Święto Zmarłych. O ile jednak zapach zniczy, liści, specyficzna atmosfera tego drugiego działa na moje zmysły, to jednak dmuchany balon w kształcie serca z napisem "I love you"  budzi we mnie mdłości.

Nie jest tak, że jestem nieczuła. Są osoby, które darzę uczuciem. Ba, są nawet dwie. Ostatnio z jedną z nich udało mi się odzyskać kontakt, przez co czuję się jednocześnie obłędnie szczęśliwa, a jednocześnie zagubiona - całe spektrum uczuć, pozytywnych. Nawet nie przypuszczałam, że jestem w stanie aż tyle czuć jeszcze, biorąc pod uwagę, że od kilku lat uważam się za kalekę emocjonalną.

Od kilku dni próbuję się wybrać na Stary Cmentarz, chciałam zrobić kilka zdjęć, nim stopnieje śnieg... Niestety, wszystko jakby sprzysięgło się przeciwko mnie - albo pracuję non stop, albo odsypiam. A jak jutro myślałam, że będę miała wolne - bum, muszę stawić się w pracy o 16 na chwilę. Cmentarz zamykają do końca marca o godzinie 17. Czyli nie ma opcji, żebym zdążyła. Jeśli uda mi się ze wszystkim wyrobić, może pojadę po prostu wcześniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj po ciemnej stronie lustra. Podziel się ze mną swoim bólem.

Blogi