sobota, 28 lutego 2015

Dorastanie

Będąc dziećmi, myślimy, że kiedy przekroczymy magiczną granicę lat osiemnastu, wszystko się zmieni. Będziemy wolni i będziemy mogli robić wszystko to, co chcemy, nic nas nie powstrzyma. Przeprowadzimy się, znajdziemy może fajną, dobrze płatną pracę i wszystko będzie się układało cudownie, jak w bajce. Kobiety myślą, że znajdą księcia na białym koniu, mężczyźni jakąś księżniczkę. Tyle, że życie wszystko weryfikuje.


Tyle, że dorosłość nie oznacza wolności. To po prostu kolejna rzecz w którą się wikłamy, a z którą tak czy inaczej część z nas sobie nie poradzi. Marzenia? Jakie marzenia? Niby, że da się je spełnić? Guzik prawda. Przy odrobinie szczęścia znajdziesz jakąkolwiek pracę i towarzystwo, które wcale nie będzie takie pożądane, jak na początku się wydawało. 

Tu nie chodzi o to, by się umartwiać i porównywać: "O, bo Baśka ma lepszą kieckę i kupiła nowe meble"... Ludzie bardzo często myślą, że posiadanie prowadzi do szczęścia. Owszem, może sprawiać ono przyjemność, przez co bardzo często się zapożyczają, kombinują ile wlezie, biorą torebki na raty (ostatnio było głośno o tym, że kupują tzw. chanelki na raty). 

Myślę, że niedostatki można próbować rekompensować, dlatego tak wielu ludzi ma długi, problemy z zakupoholizmem bądź innymi uzależnieniami. Nawet z jedzeniem. Głód szczęścia, głód miłości, głód spokoju... Przenosimy nasze potrzeby na różne rzeczy. 

Trzeba się pogodzić z tym, co nie idzie po naszej myśli. Nawet odciąć się od źródła problemu, jeśli trzeba. 

Ja tego nie potrafię, choć wiem jak to wszystko działa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj po ciemnej stronie lustra. Podziel się ze mną swoim bólem.

Blogi